Wszystkie ubrania wyprane,
pamiątki czekają na uzupełnienie w zeszytach z podróży
Zaczynamy więc wspomnienia
A oto i cała nasza drużyna wyprawowa plus ja za obiektywem rzecz jasna.
Błędne
Skały to magiczne miejsce, które warto odwiedzić bez względu na to czy
jest się dzieckiem czy dorosłym. Choć od wieku niewątpliwie zależy tempo
marszu. Nasza wędrówka zaczyna się w miejscowości Karłów, gdzie
podążając drogą Stu Zakrętów udajemy się do Parku Narodowego Gór
Stołowych. Droga jest dobrze oznaczona brązowymi znakami a chłopcy
nieustannie liczą sprawdzając adekwatność nazwy.
Przy
bramie parku należy podjąć decyzję, czy parkuje się na dolnym parkingu
(darmowy) i wędruje poboczem ok. 4 km w górę (z małymi dziećmi nie
polecam ze względu na wąską drogę usianą zakrętami ) czy górnym parkingu
usytuowanym u stóp labiryntu skalnego. W związku z tempem naszej
podróży nie możemy sobie pozwolić na mitrężenie czasu zatem decydujemy
się na dojazd do górnego parkingu. Biedniejsi o 10 zł, jako że wjazd do
parku jest płatny (za to parking darmowy) , cudem parkujemy. Zwiedzanie
tego miejsca w lecie w sobotę nie należy do przyjemności. Tłumy jak na
deptaku nadmorskim.
Warto
też wiedzieć, że ruch do i z parkingu odbywa się wahadłowo. O pełnych i
pół godzinach odbywa się wjazd, a zjazd kwadrans po i kwadrans do
pełnej godziny. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza regulując czas pobytu w
samym labiryncie. Wstęp do labiryntu oczywiście płatny, a jakże. Co
prawda przewodniki i strony podróżnicze wspominając czas przejścia mówią
o 40 - 60 minut ale przypominam, że my podróżujemy z bandą dzieci.
Bardzo żywiołowych. Huraganów labiryntowych :) Ledwo ich dogoniłam z
aparatem.
Niezwykłe
formy stworzone przez wodę i wiatr. Wąskie przejścia, labirynty wśród
rozrzuconych luźno głazów, szczeliny. Szlak znaczą pomosty, po których
wędrujemy.
Jest
to droga dla wytrwałych i żądnych przygód podróżników. Wąskich w pasie
:) Niejednokrotnie trasa wymaga pochylenia głów nad cudami przyrody,
wciągnięcia brzucha w pełnej szacunku wyprostowanej postawie, a nawet
padnięcia na kolana :))
Radość z przebrnięcia szlaku bywa wielka ...bardzo wielka.
Ale i wiele zależy od drogi, którą się wybiera ;)
Fascynujące są i podskoki na ruchomych platformach
i próby przesunięcia głazów.
Ale najsmaczniejszy jest posiłek na kamiennym stole.
Góry
Stołowe jak sama nazwa wskazuje są ...płaskie jak stół. Aż trudno
uwierzyć, że góry te zostały wypiętrzone przed 30 milionami
lat. To jedne z nielicznych gór płytowych w Europie. Struktura
zalegających naprzemiennie warstw stanowiła niegdyś dno morskie.
Tuż tuż przy granicy Czeskiej.
I fascynująca droga wśród korzeni na parking.
Przypominamy,
że naszą podróż dedykujemy FRANIOWI, który niejednokrotnie musiał
pokonać LABIRYNT SŁÓW ale zawsze z sukcesem, któremu przyglądamy się na
jego blogu Dzielny Franek.
hej :-)
OdpowiedzUsuńnie wiem gdzie komentowac - tu czy Twojej stronie głównej ;-)
bardzo się cieszę, że teraz będę mogła doczytać o wszystkich miejscach podróży :-)
a jak będzie już opisane - to tylko wydrukować ;-) + dodać część Agi o Franiu i piękną książkę będziemy mieć :-))))))))))))
pozdrawiam
ivonesca